Sama pewnie bym tego miejsca nie wybrała. Casablanca mieści się na parterze budynku biurowego przy Żaryna 2B. Żaryna to dość kameralny kompleks biurowy. Całkiem przyjemny, ale mimo wszystko to biura. Po 17.00 pustoszeje, pracownicy truchcikiem biegną do tramwaju, a samochody jeden po drugim wyjeżdżają z parkingu.
Spodziewałabym się tam jakiś lunchowni, barów i knajpek obiadowych otwartych w porywach do 16. Ale jak widać korpo ludzie mają też inne potrzeby niż szybki lunch, kanapki i piwo. Obstawiam też, że miejsce jest stałym wyborem na imprezy firmowe.
Lokal jest dwupoziomowy, ma duże stoły, przy których zmieści się kilkanaście osób, i małe stoliki, w sam raz na bardziej kameralne spotkania. Stoły są dobrze oświetlone – dla mnie to wielki plus. Wiem, niektórzy lubią szukać po omacku jedzenia na talerzu i nazywają to romantyzmem. Ja lubię widzieć co jem. A jedzenie było naprawdę ładnie podane.
Drugi plus, to wspólne półmiski, z których każdy może wziąć tyle, na ile ma ochotę. Lubię ideę dzielenia się jedzeniem. Dania podawane na osobnych talerzach przez kelnera też mają swój urok oczywiście, ale jedzenie ze wspólnego półmiska od razu zmienia atmosferę. Szczególnie, że byliśmy dużą, kilkunastoosobową grupą (meetup Zomato).
Trzeci, to jedzenie. Na początek zacznę od najlepszego dania. Rewelacyjnych polików wołowych(49 zł) z puree z batatów, pomidorkami confit, kaszą gryczaną, marchewką, jarmużem i sosem demi glace. Nie wiem jak wygląda standardowa porcja, ale ile by nie miała pewnie będzie za mała. Jeden z uczestników zjadł cały półmisek, podsuwając w zamian, dziewczynom naprzeciwko, łososia. Gdybym już wtedy nie była tak najedzona, to poszłabym w jego ślady. Mięso rozpadało się w ustach, marchewka nadawała słodyczy, a jarmuż lekko chrupał. No i jestem fanką kaszy gryczanej. Jak dla mnie doskonała kompozycja.
Teraz mogę zacząć od przystawek. Większość najpierw zainteresowała się Hiszpańskimi krokietami (17 zł) z chilli, dymką, szynką serrano i sosem aioli. Ciężko mi je ocenić niestety, to zupełnie nie moje smaki. Niemniej były dobre, większości smakowały, chociaż druga porcja podobno była przesolona. Jadłam pierwszą i jak dla mnie w porządku.
Ponieważ wszyscy na start decydowali się raczej na krokiety, ja w tym czasie zjadłam niemal cały talerzyk Ceviche z mlekiem tygrysim, chilli, czosnkiem, granatem, czerwoną cebulą i kolendrą (20 zł). Dla mnie pyszne. Kwaskowate, ale nie za bardzo, ryba przegryziona chili, cebulą i kolendrą, z przełamującym trochę smak granatem. Naprawdę dobre. Choć sądzę, że po dość ciężkich krokietach, Caviche mogło wydawac się bardzo delikatne. Niestety kolejna porcja dla tych, którzy próbowali tej przystawki jako drugiej, okazała się niejadalna. Ryba była jak kwaśna, twarda guma. Szkoda.
Z dań wegetariańskich zaserwowano Ragout z ciecierzycy (30 zł) z fenkułem, pomidorami, kaszą bulgur, jarmużem i granatem. Mówiłam, że jestem fanką kasz? Bardzo dobre. Nie wiem czy wegetarianie by docenili tę kombinację jako główne danie. Mi smakowało.
Obok polików i ragout został podany Łosoś jurajski (55 zł) z czarną soczewicą, fasolą edamame, kapustą pak choi i sosem wasabi. Ekologiczny, hodowany humanitarnie itp. Pięknie podany, z pak choi, które samo w sobie wzbudziło duży entuzjazm. Łosoś rozdzielał się przy dotknięciu i smakował łososiem. Nie ma nic gorszego niż przesolona i przeprawiona ryba, utopiona w tłuszczu. Tu mięso zostało potraktowane odpowiednio, było delikatne i subtelne.
Na koniec desery. Nie przepadam za słodyczami, ale swoje Mille feuille (17 zł) z ciasta kataifi, kremem ze słonego karmelu i jabłkiem w czerwonym winie zjadłam całe, pomimo, że byłam najedzona. Słodkie, ale przełamane jabłkami i kremem z karmelu. Rewelacyjna struktura ciasta. Kruche i chrupiące.
Drugim deserem do wyboru był Mus kokosowy (19 zł) z sorbetem cytrynowym i bezą kardamonową. Skubnęłam tylko trochę od koleżanki obok. Smakował delikatnie i tak… mięciutko. Jak chmurka. Ukryty w kruchej kulce z białej czekolady. Mi jednak po znacznie intensywniejszym w smaku mille feuille wydawał się zbyt delikatny. Niemniej, zebrał chyba całkiem niezłe opinie, nawet od tych, którym nie do końca pasowały inne dania.
Jak dla mnie zestaw był całkiem konsekwentny (kasze, delikatnie przyprawione dania, skupienie się na naturalnych smakach, przemyślane dodatki warzyw), miejsce bardzo przyjemne, towarzystwo naprawdę fajne. Zdania co do jedzenia były podzielone i czasem miałam wrażenie, że jesteśmy w różnych knajpach. Minus za ten nierówny poziom. W każdym razie kibicuję, bo lokalizacja nie wygląda na przyjazną, a Casablanca ma potencjał.
Casablanca Day & Night
ul. Stanisława Żaryna 2b
Warszawa
Godziny otwarcia:
pn-pt: 09:00 – 23:00
sb: 10:00 – 03:00
ndz: 10:00 – 23:00
Kontakt:
tel. 516 567 561
Dzielnica: stary Mokotów
Kuchnia: śródziemnomorska
Ceny: 9-70 zł
Typ lokalu: restauracja
Okazja: spotkanie z przyjaciółmi, randka, babskie ploty